Witam!
Uwielbiam wiosnę. Gdy tylko topniał śnieg a temperatura na dworze nie wywoływała gęsiej skórki, uwielbiałam przesiadywać w domu rodzinnym na tarasie, przykryta kocem. Nic nie zastąpi porannej kawy wypitej na świeżym powietrzu, gdy jeszcze trawa jest pokryta rosą. Zawsze będąc w domu staram się nacieszyć tym, że mogę tak przyjemnie spędzać czas.
W wynajmowanym wrocławskim mieszkanku nie mam ani metra kwadratowego balkonu! W dodatku mieści się ono na parterze, gdzie mogę doświadczyć wszystkich minusów tego typu lokalizacji! Aby chociaż troszkę ubarwić swój widok z okna, zdecydowałam się na posadzenie kwiatów.
Zakupy radzę rozpocząć w osiedlowej kwiaciarni. Rośliny w nich często pochodzą z własnej hodowli, są tańsze i lepsze niż te z supermarketów. Ja swój "ekwipunek" kupiłam we Wrocławiu na ulicy Ładnej. Całość kosztowała ok. 15 zł ( doniczka 4 zł, ziemia 3 zł, bratki 1,20 szt., stokrotki 1,80 zł).
Wybierajmy doniczkę, która zmieści się na naszym parapecie, balkonie lub taką, którą będziemy mogli zawiesić. Na wypróbowanie wzięłam tę najtańszą, plastikową i malutką. W kwiaciarni zauważyłam, że brakuje w niej dziurek odprowadzających nadmiar wody i musiałam zrobić je sama. Użyłam do tego rogrzanego nad płomieniem śrubokrętu. Do wypełnienia donic użyłam najzwyklejszej, uniwersalnej ziemi ogrodniczej.
Po wyciągnięciu roślin z pojemników producenta, rozluźniamy lekko korzenie i obsypujemy ziemią. Po posadzeniu, całą kompozycją obficie podlewamy. Utrzymujemy podłoże delikatnie wilgotne.
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz